Był wieczór, jeden z tych babskich, gdy Śmietankowy mąż wraca późno z budowy. Obejrzałyśmy ze Śmietaneczką dobranockę, wykąpałyśmy się, poczytałyśmy o słoniu Elmerze, poskakałyśmy po łóżku, wypiłyśmy "mleniu", potem przeczytałyśmy jeszcze wyproszoną "Maszę i niedźwiedzia". Wreszcie wpakowałyśmy się pod kołdrą, zgasiłyśmy światło i zaczęłyśmy rozmowy o kolejnym dniu (uwielbiam!). Gdy już pogadałyśmy, ustaliłyśmy wszystkie szczegóły dnia następnego, słyszę "mamoooo posiuń!!!!". Posunęłam się więc i za chwilkę zapadła cisza.
Jak wspaniale-pomyślałam.
W mojej głowie mnożyły się plany, na dziś na jutro na cały tydzień. Postanowiłam przeczytać kilka stron książki i iść popracować twórczo. Zrobiłam sobie kakao, wgramoliłam się pod kocyk-Ach jak cudownie!!!
A gdzie tam!!!!! rozległo się Łup, Łuuup,Łup,Łup,Łup, Łuuup,Łup,Łup i tak trwało i trwało.....
Sąsiadów się nie wybiera. Nie mam nic do techno, ale litości nie w bloku.
Wyłam więc do księżyca resztę wieczoru "JA CHCĘ NA WIEŚ!!!"
Chcę na wieś, gdzie nikt nie będzie puszczał za ścianą "techniawy", gdzie nie będzie jęków i sapań tuż za moją głową, za ścianą (tak tak sąsiad ma nową dziewczynę-masakra!), nie będzie waleń kubłami śmietnikowymi o 23.45 (Knajpa Chińska wywala odpadki), nie będzie autobusu wjeżdżającego na kocie łby o 4.25h, nie będzie walących drzwi u sąsiada, awantur,nie będzie poruszania ciągle tych samych tematów na klatce ("kto by pomyślał, że taki wcześniak a taka wielka dziewczynka wyrosła).
Będzie wieś, podwarszawska co prawda, ale wieś. Z jednym kościołem, szkołą, przedszkolem, fryzjerem , dwoma sklepami, jedną kwiaciarnią. Będzie wieś wieczorami cicha, gdzie można usłyszeć jak w uszach piszczy, gdzie rankiem sarna za płotem idzie. Moja wieś o której marzę, przestrzeń, sielskie klimaty, wycieczki sobotnie na targ, do lasu.
Wiem, że nie będzie kolorowo, że zimą będę musiała machać szuflą, jesienią grabiami, wiosną szpadelką, a latem wężem ogrodniczym. Wiem, że nie raz przeklną ten sklep kilometr dalej, rossmana 15km od domu i Lidla 2 wioski dalej. Ale wierzcie mi o niczym innym nie marzę. Niech ten czas biegnie jakoś prędzej ....niech biegnie do sierpnia a potem się zatrzyma i niech trwa!
Wiejskie klimaty to dla mnie wiejskie naczynia. Wiecie, że uwielbiam kanki, dzbany, misy. Wyszukuję je takie stareńkie, brudne czasem i dziurawe, i przemalowuje, daje im drugie życie.
Zobaczcie co zmalowałam w tym tygodniu.
Obie rzeczy mam w wersji starej od https://www.facebook.com/kurkastarocie/?fref=ts
A takie cuda zmalowałam już wcześniej:
Będzie mi miło jak zostawisz komentarz.
Jak miło się czyta , aż gołym okiem widać jak pragniesz być już w tym Waszym miejscu na ziemi :) Muszę Ci powiedzieć , że jest bosko , mimo wszelkich niedoskonałości ... Mimo kilometrów do sklepów , i błota na podwórku że zatonąć można jest bosko :)Czasem chodzę tak po naszym domku i uwierzyć nie mogę że jest mój . Życzę Ci Śmietanka szybkiego zakończenia prac i przeprowadzki :) Pozdrowionka
OdpowiedzUsuńO tak błota na podwórku to Ci u mnie pod dostatkiem, pływać można! Dzięki za miłe słowa-kolejne zresztą. Wpraszam się do Ciebie na jakiś weekend-wybacz:).A potem Wy z rewizytą:)
UsuńZ chęcią zaproszę :) Tylko musicie poczekać bo spać nie ma gdzie :( nasza kanapa wszystkich nie pomieści hi hi hi , no chyba ze z Natalką albo Dawidkiem :) Ale spotkać musimy się na pewno :)Miłego dnia
UsuńLubię wieś, ale mieszkać bym na niej nie mogła. Tak już do miejskich hałasów przywykłam, że na dłuższą metę nie mogłabym bez nich wytrzymać.
OdpowiedzUsuńPolecam w takim razie wieś na weekendy na wakacjie. Takie oderwanie się od miasta. Tyle fajnych siedlisk powstało.
Usuńno ja tam też czekam na ten Twój sierpień hahahahaha :D
OdpowiedzUsuńkanki cudooowne, uwielbiam je :)
Wiem wiem, przeprowadzka 15sierpnia bo tak Śmietankowy urlop bierze wieć Wy tak parę dni później co byśmy się mogli rozpakować. Resztę będziesz Ty pomagać!
UsuńSkąd ja znam te blokowe opowieści ... na szczęście od czterech lat ma błogi spokój i zeeeero sąsiadów , błogosławieństwo moje , nasze.... Cudeńka wyczarowałaś bardzo mi się podobają :) Buziak pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńAle masz fajnie. Opowiedz coś więcej jak to jest:)
UsuńWitaj, tak jak ty uwielbiam starocie, kanki, dzbanki i inne takie.I tak jak ty buduje z męzem domek marzen:)I tak jak ty uwielbiam rękodzieło .Ach jaka bratnia dusza się tu znalazła. Piękne przedmioty tworzysz. Pozdrawiam i zapraszam w moje skromne progi. Paulina
OdpowiedzUsuńOOOOO! witaj bratnia duszo! Poproszę linka do Ciebie. Prędziutko!!!
UsuńPiękne rzeczy zmalowałaś, kanek zazdraszczam, są boskie!!!❤ Ile ja bym dała, żeby mieszkać na wsi...Marzenie...Życzę szybkiego sierpnia, a potem nieśpiesznego września, paźdz. itd.....
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie :-)
Dzięki dzięki za kolejne miłe słowa. Kafam
Usuńdo sierpnia już całkiem niedaleko :) a co do wsi/miasta dla mnie idealna sytuacja, to pół na pół (z możliwością odskoczni od miasta na wieś i odwrotnie, bo dostrzegam plusy i minusy mieszkania na wsi i w mieście - na szczęście moi sąsiedzi całkiem w porządku (nie ma hałasów - może dlatego, że sporo starszych ludzi mieszka) i dodatkowo czujemy się tu baaardzo bezpiecznie)
OdpowiedzUsuńJa też dostrzegam plusy miasta i jestem pewna, że nie raz za nim zatęsknię, ale w obecnej sytuacji, potrzebuję miejsca, spokoju, odludzia. Polecam Ci weekendy na wsi, wydaje mi się, że można wypocząć i nabrać energii na kolejne tygodnie. Wakacje w siedlisku też super sprawa. Pozdrawiam cieplutko
UsuńWiesz, zgadzam się z Tobą tak w 98% :)
OdpowiedzUsuń2% zostawiam na sytuacje kiedy od czasu do czasu późnym wieczorem turla się do domu jeden z naszych sąsiadów zalany w pestkę, więc wszystkie psy we wsi wyrażają głośną dezaprobatę oraz kiedy syn drugiego sąsiada będąc w trasie przez Polskę wpada zanocować u rodziców i zimą o 5 rano odpala silnik swojej ciężarówki.
Wtedy mam ochotę kogoś zamordować!
Aga, podejrzewam, że takich sytuacji jak Twoje też uświadczę. Psów u nas mnóstwo, pijaczków pewnie też:). Liczę, że odwołają budowę autostrady 100m od nas (jest taka szansa) bo chyba zwariuję.
UsuńNa wieś przeprowadziłam się 4 lata temu i żałuję tylko tego że tak późno to zrobiłam. Teraz dobudowuję werandę do domu z moim ukochanym murem pruskim a przemalowane meble, poszyte i zrobione na szydełku poduszki i inne wyszperane detale czekają z niecierpliwością.
OdpowiedzUsuńCisza w nocy, widoczna Droga Mleczna, długie spacery z psami po polach, klucze dzikich gęsi, praca w ogrodzie...to świat w którym doskonale się odnalazłam...czego i Tobie życzę.
Robisz piękne rzeczy, będę zaglądała żeby się zainspirować.
:) a wiec bratnia duszo prosze bardzo
OdpowiedzUsuńhttp://kuferpoli.blogspot.com/
Fajny post, miło się czytało (choć o trudach miejskiego życia ;-). Najważniejsze, to wiedzieć, czego się pragnie. Mi dobrze w naszej małej kamienicy, do bloku bym wrócić już nie chciała, na wieś też nie jestem gotowa. Wystarczą nam przyjaciele na wsi, których możemy raz na jakiś czas odwiedzać ;-) Kochana, życzę Ci, by Ci ten czas do sierpnia szybko zleciał, a potem upływał w leniwym, wolnym tempie :-)
OdpowiedzUsuńKanki urocze i do tego bardzo fajne zdjęcia :-) Pozdrawiam :-)
Kocham wieś o czym zresztą kiedyś pisałam na moim blogu. nie zawsze tak było. Gdy byłam na studiach wolałam milion razy bardziej misato niż wieś z wielu przyczyn.Teraz będąc mamą do miasta tak mnie nie ciągnie, wróciliśmy na wieś, bo życie nas do tego zmusiło. Na początku tęskniłam, ale teraz kocham to wolne tempo żcycia, brak hałasu, tego, że mogę wyjść w dresach po bułki;)Co prawda teraz przeprowadzam się do miasta, bardzo niewielkiego, co wsią zajeżdża z daleka;-)))Serio, niektóre większe wsie mają lepszy rynek i więcej sklepów.No ale jedna pizzeria się trafia(szok! ). Za oknem będę mieć jednak ciszę, pola, łąkę i niedaleko las;)
OdpowiedzUsuńjuż niedługo ! bądź cierpliwa;) piękne te kany
OdpowiedzUsuń