Są takie dwie dziewczyny, z wyglądu podobne, w środku zupełnie inne. Są dwie dziewczyny z różnych miast, z różnych rodzin, z podobnej wielkości bagażem życiowych doświadczeń. Są takie dwie dziewczyny, które wiedzą już o sobie chyba wszystko.
A wszystko zaczęło się od lawendy. Ja miałam zasuszoną a Ona chciała mieć. Wysłałam Jej, niech ma dziewczyna. Może wykorzysta ją do "Czwartkowej aranżacji stołu". Od słowa do słowa, od mejla do mejla, od like do komentarza i już żyć bez siebie nie mogą-taka sytuacja.
Mogę pisać z nią godzinami, mogę z nią gadać jeszcze dłużej. Docinamy sobie jak najwięksi wrogowie, sprzeczamy się czasem "Bo skrzynkę ode mnie podpatrzyłaś BABO" i pocieszamy w trudnych chwilach , a ostatnio trochę ich było. Uwielbiam ją!
Choć niecały rok to stosunkowo krótka znajomość, choć dzieli nas 600 km widziałyśmy się 4 razy, ale cóż są 4 razy w obliczu milionów wiadomości na fb i godzin na telefonie. Cóż są te 4 razy w obliczu 2 tygodniu w sierpniu, które planujemy spędzić na śmietankowej budowie....przepraszam w Śmietankowym Domu - BA!
Ah jakie my mamy plany na te dwa tygodnie, jeden post zapewne nie wystarczy.
friendship is magic, jak głoszą kucyki Pony.
Wierzyłam w to, że można zakochać się przez portal randkowy (sama tego nie doświadczyłam ale znam małżeństwa, które tak się poznały)ale nie sądziłam, że znajomość fecebook'owa może się przerodzić w prawdziwą przyjaźń. Strasznie to fajnie, że jest ten internet i daje takie możliwości.
W miniony weekend ten rozczochrany babolec znów przyjechał. Marudził że za daleko, na lody "to ja szłam taki kawał do takiej nędznej budki", potem dał mi ostrą reprymendę wychowawczą (moje matczyne serce mało nie dostało zawału)aby po wszystkim napisać mi sms-a że było cudownie i że chciała by więcej takich spacerów.
No jak jej nie można kochać! haha
Z mojej strony to była magiczna sobota, bo przecież friendship is magic. Powolny spacer, słońce, lody, rozmowa której mi tak ostatnio brakuje, serdeczności,wspólny czas z kimś bliskim.
Są takie dwie dziewczynki, choć dzieli je 600km żyć bez siebie nie mogą. Choć ich dziecięce światy różnią się, choć są w innym wieku, choć nie zawsze potrafią się dogadać, jedna drugiej doczekać się nie może.
Śmietaneczka i Sandrynka junior.
Maja robi najlepsze zdjęcia!!!
Gratuluję takiej przyjaźni, bo ja osobiście też nie znam( tzn nie znałam) nikogo kto by się tak "pokochał" przez szklane pudło:) A więc można. Aby te dzielące kilometry Wam się skracały po każdym wspólnym spotkaniu. Pozdrawiam Wam obie:)
OdpowiedzUsuńDziękuję, dziękujemy w sumie!
UsuńGratuluję takiej przyjaźni, bo ja osobiście też nie znam( tzn nie znałam) nikogo kto by się tak "pokochał" przez szklane pudło:) A więc można. Aby te dzielące kilometry Wam się skracały po każdym wspólnym spotkaniu. Pozdrawiam Wam obie:)
OdpowiedzUsuńi takiej przyjaźni życzę wszystkim nam wokół
OdpowiedzUsuńAż zazdroszczę tak wspaniałej przyjaźni :) Jak dwie dusze są tak do siebie dopasowane to znajdą się nawet pomimo tych 600 km.
OdpowiedzUsuńGratuluję takiej przyjaźni chociaż ja w przyjaźń nie wierzę. Za dużo razy się sparzyłam na ludziach aby zaufać komuś aż tak bardzo żeby się zwierzać ze wszystkiego. Niestety ludzie z mojego otoczenia brali ale jak ja czegoś potrzebowałam to się na mnie wypinali.
OdpowiedzUsuńŚmietaneczka i Sandryka juniorka super razem wyglądają i za niedługo mogą Wam zrobić konkurencję;)
pozdrawiam
Piękne...Chcę takiej przyjaźni, takich spacerów, rozmów...Mam nadzieję, że ja i Holly też tak się zaprzyjaźnimy :-)))
OdpowiedzUsuńDuże słowa jak na tak krótką znajomość. Oby przyjaźń okazała się wieczna ;)bo ja mam inne doświadczenia w tej kwestii; też żyć bez siebie nie mogłyśmy, wszem i wobec ogłaszałyśmy ... i z hukiem się skończyło z powodów całkiem przyziemnych...
OdpowiedzUsuńOczywiście też to była krótka znajomość
UsuńPoruszyłyście mnie dziewczyny. Aż zazdroszczę,aby zawsze tak było. Ja na wieloletniej przyjaźni się przejechałam. Wybaczyłam i znów się zawiodłam. Ale bardzo brakuje mi takiej przyjaźni jak wasza. Zwłaszcza podziwiam, że mimo tak licznych kilometrów potraficie się spotkać tak często.
OdpowiedzUsuńPozazdrościć. Przyjaźń jak miłość trzeba pielęgnować :)
OdpowiedzUsuńI wy mi to mówicie? Jak Sandra prawie jak moja młodsza siostra, to i pewnie Śmietankowa mogłaby nią zostać.
OdpowiedzUsuńWiem coś na temat przyjaźni z blogosfery. Czasem są trwalsze, silniejsze, mocniejsze od niejednej realnej. Wiele razy pomoc, wsparcie, dobre słowo, lub przysłowiowego kopa... do życia dostałam własnie od blogowych przyjaciółek. I mimo, że nie zawsze mamy możliwość spotkania się w realnym świecie, to jest jakaś niteczka, która nas trzyma przy sobie.
Śmietankowa, Sandrynko = dbajcie o tę relację, o te kopniaki wzajemne, o te słowa przyjemne, o przyjaźń mimo łez.
Siostra zawsze powie prawdę :)
UsuńŁezka się o oczku mym kręci. Cudowne zdarzenie, zazdarszczam:)
OdpowiedzUsuńskarb;)
OdpowiedzUsuńpięknie napisane ;-)
OdpowiedzUsuńTrafiłam tu przez Olę, która umieściła inspiracje tarasowo-balkonowe :) Jak tylko przeczytałam 'czwartkowe aranżacje stołu' to już wiedziałam o kogo chodzi :) Ciesze się, że z Waszej internetowej znajomości zrodziła się przyjaźń :) Ja takiej również doświadczam, w sumie to już od kilkunastu lat to trwa - i też nigdy nie sądziłam, że w internecie można znaleźć pokrewną duszę i nie straszne te 600km, które dzieli :) I muszę przyznać, że 4 razy w ciągu roku, to i tak duża częstotliwość, my widujemy się raz do roku, raz na dwa ;)
OdpowiedzUsuń