"Kiedy decydujesz się na dziecko, zgadzasz się, że od tej chwili, Twoje serce będzie przebywało poza Twoim ciałem" Madonna.
Kiedy byłam w ciąży, obojętna mi była płeć dziecka. Kiedy w dramatycznych okolicznościach na świat przyszła kilogramowa istotka-dziewczynka, skradła moje serce. Nie zamieniłabym jej na chłopca za żadne skarby świata.
Ledwo wyszłyśmy obie z tego "porodu", choć porodem nazwać tego raczej nie można (tu możesz przeczytać jak to było). Te traumatyczne pół roku dało nam nieźle popalić, ale i niesamowicie nas wzmocniło.
Gdy już wyszłyśmy z tego obłędu, mogłyśmy wreszcie być razem, wreszcie cieszyć się swoim towarzystwem. I tak od 5 lat.
Przedwczoraj o świcie Zuza otworzyła oczy, popatrzyła na mnie i powiedziała "Mamo jesteś taka, jaką sobie wymarzyłam". Aż mi się tak dziwnie, metafizycznie zrobiło. Łzy napłynęły do oczy, wzruszyłam się strasznie.
Super mieć córkę. Mamy swoje sprawy, swoje zainteresowania. Zuza z medycznego punktu widzenia jest potocznie mówiąc "nie ogarnięta" i czasem na prawdę nie mam już siły, powtarzać wszystkiego 10 razy, tłumaczyć, pokazywać. Wiem jednak, że to największe szczęście jakie mnie w życiu spotkało móc tak powtarzać 10 razy, tłumaczyć i pokazywać.
Bez niej wszystko byłoby inaczej, smutno by było.
Rano afera, że ona nie ma się w co ubrać. Wielka szafa ciuchów, wybór przeogromny a ona kręci nosem, że nie ma akurat czystej niebieskiej spódniczki. A tak w ogóle to wszystkie kolory ubrań to ona już nosiła i w zasadzie to nic nie ma.
W południe fochy jedzeniowe, bo przecież trafił mi się niejadek z neofobią żywieniową. Cudownie. Tosty z serem i mleko i tak jedziemy ze śniadaniami i kolacjami od przeszło 2 miesięcy.
Na rower nie wsiądzie bo schiza, hulajnoga jest be, rolki też. Myślę sobie ja pierdziele, masakra. Zaraz jednak widzę jak siedzi u siebie w pokoju od godziny i gada kucykami pony, tworzy scenki, buduje miasteczko, nie ma dziecka. Patrzę jak godzinami rysuje. Jej kreatywność zadziwia. Brakuje lupy w zabawie w dedektywów, raz dwa, lupę zrobiła sobie z papieru i folii. Brakuje mi tabliczek z ziołami do ogródka, raz, dwa patyczki do szaszłyków, Zuza robi tabliczki. Ruchowo kiepsko, ale wyobraźnia przeogromna.
Wieczór jest chyba moją ulubioną porą dnia z nią. Ładujemy się pod kołdrę i czytamy. Cieplutkie ciałko i zimne nogi przyklejone do mnie. Nie mogę sobie wyobrazić niczego bardziej uroczego.
I setki razy w ciągu dnia "mamooooooo, gdzie jest mój klej"- stoi jak wół na biurku, "mamoooo nalej mi soku"- chociaż stoi nalany przed nią, "Mamoooo gdzie mój kocyk"- zaniosła go rano do łazienki i tam leży na podłodze, "Mamooo a dlaczego, mamoooo a zobacz, mamooo a nie patrz, mamooo, mamoooo mamoooooo". Czasem mam wrażenie, że jak usłyszę jeszcze jedno "mamo" pęknę z irytacji. Jednak kiedy robi się cicho wiem, że to "mamooo" to najpiękniejsze słowo jakie jest mi w życiu dane usłyszeć"
Uwielbiam scenki rodzinne z jej udziałem. Śmietankowy mąż naprawia rurę od odkurzacza. Rura stawia opory, jest delikatnie mówiąc nerwowo. Wpada młoda, ręce pod boki i krzyczy do ojca "Czy ty się w ogóle zastanowiłeś co Ty robisz?"
Pani pyta Zuzię w szkole czym rodzice się zajmują. "Mama pakuje paczki". Pani dopytuje "na poczcie?", Zuza rezolutnie "nieeee w salonie". "A tata?"- chce wiedzieć Pani. " Tata to w garażu siedzi". Takie z nas pracusie.
Opowiada mi tą rozmowę mama Zuzi koleżanki. Zuzia mówi do koleżanki, że urodziła się w częściach. Dziewczynka przerażona dopytuje "Jak to w częściach?" Zuza bardzo poważnie " no tak bo ja jestem wczęściakiem" (czytaj wcześniakiem).
Od 5 lat jestem mamą Zuzanny Śmietanki pyskatej, krnąbrnej bałaganiary o niebieskich oczach. Gaduły, śpiewaczki operowej, aferzystki. Podsumowując, to najlepsze 5 lat w moim życiu. Niech ona nigdy nie dorasta.
Niedługo Dzień Matki. Bardzo lubię pamiątki w postaci zdjęć. W przeciągu 5lat mamy z Zuzią już odbębnionych kilka profesjonalnych sesji. Jednak to co nas spotkało miesiąc temu było mega doświadczeniem. To najbardziej magiczna, tajemnicza i bajkowa sprawa w jakiej brałyśmy udział. Takie cuda tylko z NASTROJOWO AGA KANCLERZ
W okazji Dnia Matki Agnieszka ma dla Was super promocję na sesje. Zapraszam i polecam. Wam na pewno też potrzebna jest odrobina magii w codziennym życiu.
Śmietankowy Dom w Gazecie
O nas
| Śmietankowy Dom to blog lifestyle'owy i wnętrzarski oraz miejsce, gdzie pokazujemy to, co tworzymy w swojej Śmietankowej pracowni.To blog pełen inspiracji i pomysłów na DIY. Opowieść o Śmietankowej rodzinie. Śmietankowym mężu, który dzielnie pomaga mi w rodzinnej firmie, robi drewniane projekty, zaskakuje. Śmietaneczce pięknej po babci i krnąbrnej po tatusiu i o mnie Śmietankowej 32 latce ,która żyje tak jak chce i jest szczęśliwa tak po prostu. |
Zapisz
Popularne wpisy
-
Taka chwila zdarza się jedna na milion lat, cisza aż w uszach piszczy. Sennie się zrobiło, błogo, domowo, przytulnie. Odetchnęłam głęboko, ...
-
Wywalić tą indukcję i lodówkę gigant. Piekarnik zamienić na piec chlebowy, mikrofalkę na prodiż. Obdrapać szafki, nawieźć jeszcze więcej zł...
-
Są takie dziewczyny z którymi bardzo chcę spędzać czas, czerpać od nich wiedzę, kreatywne pomysły, sposób na życie, na spędzanie wolnego cz...
-
Kuchnia podobno jest sercem każdego domu. To prawda. Tu przygotowujemy posiłki, tu jest śmiech przy robieniu ciasteczek i lecą kwieciste wi...
-
Od momentu wyboru projektu domu, poprzez wybór płytek, mebli oraz dodatków drę koty ze Śmietankowym mężem. Mamy inne gusta i dobrą decyzją ...
Etykiety
- diy (20)
- aranżacje (6)
- foto rekwizyty (4)
- domki (2)
- rodzina (2)
Archiwum bloga z:
- października (2)
- sierpnia (1)
- lipca (3)
- maja (1)
- kwietnia (2)
- marca (1)
- września (1)
- kwietnia (2)
- stycznia (2)
- listopada (1)
- października (1)
- września (1)
- czerwca (1)
- kwietnia (2)
- marca (2)
- lutego (1)
- sierpnia (2)
- czerwca (1)
- maja (1)
- kwietnia (1)
- lutego (1)
- stycznia (2)
- października (1)
- sierpnia (2)
- lipca (1)
- czerwca (2)
- maja (3)
- kwietnia (4)
- marca (3)
- lutego (3)
- stycznia (5)
- grudnia (5)
- listopada (3)
- października (3)
- września (2)
- sierpnia (4)
- lipca (2)
- czerwca (2)
- maja (3)
- kwietnia (1)
- marca (4)
- lutego (5)
- stycznia (5)
- grudnia (3)
- listopada (5)
- października (4)
- września (6)
- sierpnia (5)
- lipca (11)
- czerwca (5)
- maja (5)
- kwietnia (5)
- marca (8)
- lutego (6)
- stycznia (3)
- grudnia (3)
- listopada (8)
- października (1)
Cóż, to wszystko prawda:) Ja uważam, że moim największym sukcesem w życiu są moje dzieci. Co tam, praca, pracownia...wychować dwoje dzieci na dorosłych ludzi dobrych, samodzielnych i wrażliwych to dopiero praca.
OdpowiedzUsuńPiękne zdjęcia!!!
Niesamowity klimat!!!!
OdpowiedzUsuńPięknie to wszystko napisałaś!!!!Usłyszeć Takie słowa od dziecka- coś niesamowitego!!!!!
OdpowiedzUsuńSesja rzeczywiście bajkowa. Aż chciałoby się znów sięgnąć po "Czerwonego Kapturka". Po te zdjęcia z pewnością będziecie sięgać z sentymentem przez wiele lat. Piękna pamiątka!
OdpowiedzUsuńPrzepiekna sesja. Widzialam, ze w ostatnich czasach sesje fotograficzne tego typu są bardzo modne jednak ta sesja ma coś w sobie. Zdjećia są tajemnicze, jakby ze świata fantasy
OdpowiedzUsuńSzkoda, ze mieszkam obecnie za granicą bo na pewno wzięlabym namiary na fotografa oraz chętnie bym sobie taką sesję zdjęciową zrobiła.
Zastanawiam się czy nie zainwestować w sesje dla mamy.