1. Jolu Jak wygląda praca we własnym studio?
W moim studio mam dwie strefy fotografowania, jedna jest totalnie
ascetyczna i opiera się na prostych kartonowych jednobarwnych
tłach fotograficznych, natomiast druga to zaaranżowana precyzyjnie
tzw. scenka, którą zwykle zmieniam co kilka miesięcy. Robię na
niej zdjęcia o charakterze lifestylowym, luzackie, naturalne. To
zwykle jakby fragment domu, sypialni, salonu itp. Od jakiegoś
czasu ta scenka ma u mnie modny klimat boho do którego potrzebne
są odpowiednie rekwizyty, meble. Lubię robić tzw. coś z niczego,
wykorzystuję palety, stare drzwi, ramy do obrazów itp. , prawdziwe
kwiaty doniczkowe i masę drobnych elementów precyzyjnie
dobieranych stylem i kolorem.
2. Jak pozyskujesz rzeczy do tworzenia tak cudownych aranżacji?
Lubię unikatowe rzeczy, szperam za nimi po necie m.in. w sklepie
Śmietankowego Domu, w sklepach stacjonarnych, czasem pożyczam od
znajomych lub przeglądam przepastne zbiory retro rzeczy u mojej
teściowej. To swego rodzaju łowy i mam niesamowitą radochę jak
dorwę coś unikatowego co pasuje do mojej koncepcji :) Sporo rzeczy
do scenek pozyskuję z drugiej ręki, używanych, retro skarbów, to
nawet czasem rodzinne pamiątki sprzed 50-60 lat. W moim studio mam
np 60-letni fotel po renowacji - prezent od teściowej, czy
50-letni wysoki fotelik dziecięcy po moim mężu. Dodatkową zaletą
tego, że kupuję używane retro rzeczy jest też aspekt "zero waste",
to nadawanie drugiego życia rzeczom daje też satysfakcję i jest
proekologiczne.
3. Czy tworzenie tła sprawia Ci tak samo dużą przyjemność jak samo robienie zdjęć? 4. Czy niektóre przedmioty wykorzystujesz w różnych tematach aranżacji zmieniając jego przeznaczenie?
Proces tworzenia dekoracji/scenek to proces twórczy, to jak praca
dekoratora wnętrz, gdzie wszystko musi pięknie grać ze sobą, mieć
spójny styl. Rzeczywiście lubię to na równi z samym
fotografowaniem, sporo o tym mówię, wręcz czasem zamęczam tym
moich bliskich :) Cieszę się jak dziecko, kiedy znajdę jakąś
piękną rzecz do mojej koncepcji. Przywiązuje się do rzeczy i
czasami ten sam element potrafi przez lata na różne sposoby wracać
do moich scenek. Np piękne proste drewniane skrzynki wyprodukowane
dla mnie przez Śmietankowy Dom, czy ogromny, ciężki (ponad 30 kg),
dziwacznie porozgałęziany pieniek, który kiedyś kupiłam w
Śmietankowym Domu a który jest u mnie stojakiem na różne dekoracje
i stawiam go na dwa sposoby, raz szerszą częścią do góry, raz
węższą. Długo służy mi też duży kosz piknikowy od Śmietankowej i
bywa ze mną na plenerach łąkowych, ale też czasem jest elementem
scenek w studio. Jeden z moich najstarszych koszy wiklinowych jest
ze mną w studio 16 lat, aż dziwne, że się jeszcze mieszczę w moim
studio. Część rzeczy oczywiście też odsprzedaję bo inaczej bym
utonęła w tej ilości rekwizytów do sesji, no i człowiek chce co
jakiś czas coś innego.
Jola pięknie wszystko mi opowiedziała .W jej opisie praca fotografa to dla mnie magia.
Na zdjęciach widać wspomniany kosz piknikowy.
Zapraszam Was serdecznie drodzy klienci, również pasjonaci fotografii do śmietankowego sklepu.
Niezależnie od tego czy prowadzisz swój sklep czy jesteś fotografem, warto założyć swoją własną stronę internetową. Katowice to miejsce gdzie takie usługi są bardzo popularne. Niedawno sama z takiej skorzystałam.
OdpowiedzUsuńW każdej pracy powinniśmy czuć się pewnie i cieszyć się przyjemną atmosferą. Z tego powodu jestem wdzięczna, że w moim biurze kierownicy cały czas szukają nowych sposobów na budowanie zaangażowania w zespole. Dzięki temu o wiele lepiej nam się współpracuje.
OdpowiedzUsuń